wtorek, 6 lipca 2010

Katamaran Disco

Dawno nie pisałam, bo miałam sporo zajęć. Dużo pracowałam w ciągu tygodnia, a gdy miałam wolne to nadarzała się okazja do imprez - a to z okazji urodzin, a to ze znajomymi od jeep safari, a to otwarcie klubu z darmowymi drinkami.
W piątek miałam tą przyjemność pójść z turystami na dyskotekę na Katamaranie, oczywiście w charakterze rezydentki. Miałam dużo szczęścia, bo wyjątkowo mogłam iść bez uniformu, w swoich normalnych ciuchach. Pójście na dyskotekę w uniformie oznacza absolutny zakaz zabawy oraz zaczepianie przez zabawowiczów, którzy myślą, że jesteśmy z obsługi.

Katamaran jest wielką łodzią, mieszczącą około 2 tysięcy osób. Zainstalowano na niej światła, podesty, głośniki i wszystko co na normalnej dyskotece. Najciekawsza jest szklana podłoga, przez którą widać morską wodę. Katamaran wypływa na otwartą wodę, niezbyt daleko, tak że  jeszcze widać światła miasta. Przez całą noc na pokładzie odbywają się show, które niestety nie powalają na kolana. Dużo w tym nagości, erotyki i perwersji.Tancerze i tancerki co chwilę się przebierają, lub rozbierają ale praktycznie każdy z nich tańczy solo, nie robią żadnych układów czy figur i dlatego jest to trochę monotonne. Mam porównanie z drugą słynną dyskoteką w Bodrum - z Halikarnasem, podobno największą impreza na wolnym powietrzu, w której byliśmy pierwszego dnia po przylocie do Turcji. Na Katamaranie zaskakują jednak tranzwestyci, których bardzo ciężko odróżnić od kobiet a także mężczyźni wykonujący taniec brzucha, o ruchach bardziej kobiecych niż nie jedna kobieta. Temat tranzwestytów jest dość ciekawy, bo Turcja uchodzi za kraj bardzo nietolerancyjny dla tego typu oryginałów. Przykładowo - homoseksualiście nie mają tu prawa bytu.

Ale wróćmy do mnie. Miałam wielkie szczęście, że spotkałam znajomego Turka, mówiącego po polsku, który pracował wcześniej dla jednego ze sklepów, który odwiedzamy z turystami. Dżelal mieszkał 6 lat we Wrocławiu i przyjechał do Bodrum na jakiś czas, ale że mu się nie spodobało to postanowił wrócić do Polski. Jeden Turek mówiący po polsku to za mało i o dziwo Dżelal był z kolega Turkiem , który też świetnie mówi po polsku. Ufuk studiował filologię polską w Istanbule i pracuje w Bodrum dla polskiego biura jako jeden z dwóch przewodników polskojęzycznych (tzw. Gokart, czyli potoczna nazwa dla przewodnika po Turcji). Z tymi sympatycznymi kolegami przegadałam całą dyskotekę i czas mi szybko zleciał. Trochę się bawiłam na parkiecie, ale niestety zmęczenie dawało się we znaki, a poza tym muzyka nie taka jak lubię, czyli wielkie i głośne łup łup! Impreza trwała od 24 do 5 rano.

Potem spotkałam jeszcze jednego znajomego i udało mi się przetrwać do samego rana. Moi turyści byli średnio zadowoleni, przede wszystkim dlatego, że nie mogli się opić jak sami powiedzieli, bo przykładowo butelka wódki kosztuje 240 $ !!! Masakra ! Ale jak luksus to za miliony...

1 komentarz:

  1. well well sis nie wiesz ze najeb... Polak to szczesliwy turysta zreszta jak 3/4 turystow na swiecie niestety z Anglikami na czele!!!!

    OdpowiedzUsuń