piątek, 8 października 2010

Niezły popis i śmierć turysty

Zostało mi do nadrobienia kilka tematów, które chciałam jeszcze poruszyć. Opiszę je oddychając polskim powietrzem. Tak, od środy jestem w kraju. Powrót nie był łatwy, spędziłam w Turcji 4,5 miesiąca, także kawał życia. Ostatnie 2 tygodnie były naprawdę ciekawe, aż mi się nie chciało wracać.

W ostatni weekend dałam niezły popis przed turystami. Zabierałam z hotelu Kefaluka sporą liczbę osób na wycieczkę Pamukkale. Grupa incentive, czyli wycieczka z zakładu pracy, bądź stowarzyszenia. Tym razem zrzeszenie rolników zajmujących się środkami ochrony roślin. Powinni nosić nazwę w stylu "Związek buraczany" bądź po prostu "Buraki"... Pojęcia nie mają, gdzie przyjechali. Zapakowano ich w samolot i chodu na wczasy.

Grupa wpycha się do autokaru. Chciałam wejść do autokaru koleżanki po butelkę wody dla siebie zanim ludzie zaczną wsiadać. W tym autokarze schody jakieś niewymiarowe, trzeba dostawiać jeden stopień aby nie stracić zębów. Fantastyczny kierowca - mały, siwy Mahmut tradycyjnie wyciąga schodek przed wejście i teatralnie., szarmancko podaje rękę pomagając wsiadać. Głośno proszę turystów aby jeszcze nie wsiadali. Łapię rękę kierowcy, stawiam krok .... i tracę równowagę. Dałam za mały krok. Po krótkiej walce udaje mi się czegoś złapać ale kończy się hukiem i obdartym piszczelem. Na oczach całego autokaru. Słyszę współczujące "uuuuu..." . Podnoszę się, zaciskam zęby z bólu i mówię z uśmiechem : " Proszę nie wsiadać tak jak ja!". Lepiej jest się z siebie śmiać niż oblać rumieńcem ze wstydu.

Na wycieczkę ostatecznie nie pojechałam, bo udało się połączyć dwa autobusy w jeden. Część osób się nie stawiła, bo wycieczkazafundowana przez pracodawcę. Chwile mi zajęło zanim doszłam do tego, że turyści zmieszczą się w jednym autokarze. Ciężko myśleć z rana...

Kilka godzin później okazało się, że jeden Pan, który nie pojechał na wycieczkę zmarł w swoim pokoju. Śmierć nastąpiła około południa. Prawdopodobnie z przepicia. Pan miał 56 lat i był sam na wczasach. Nie wiadomo czy żył y dalej gdyby pojechał na wycieczkę, czy też umarłby w trakcie jej trwania. Z naszej perspektywy - dobrze, że umarł w hotelu a nie na wycieczce. W tej przykrej sytuacji zbiera nam się na żarty- w samolocie zwolniło się 1 miejsce w samolocie. Zamiast tego Pana wróciła nasza koleżanka z biura... wszystko płynie.