sobota, 9 kwietnia 2011

Szkolenie rezydentow w Belek na Riwierze Tureckiej

Kochani już jestem po szkoleniu! Początki były bardzo ciężkie, bo całe szkolenie było prowadzone po niemiecku. Po 6 latach przerwy w używaniu niemieckiego w szkole miałam ciężki orzech do zgryzienia. Ale po dwóch dniach coś się odblokowało- ziemia dosłownie się zatrzęsła i zaczęłam rozumieć co się do mnie mówi. Tego dnia było delikatne trzęsienie ziemi, które mało kto zauważył, włączając mnie. Z moim mówieniem po niemiecku było jeszcze gorzej niż ze zrozumieniem, co się do mnie mówi. Zwłaszcza na forum, gdzie stres się podwaja i nawet najprostszych słów się nie pamięta.

Wrócę jeszcze na chwilę do mojej podróży do Berlina, z którego miałam wylot. W Berlinie odebrała mnie z dworca Anja. Wspaniałomyślnie zostawiłyśmy mój bagaż w przechowalni na dworcu i mogłyśmy poszwę dać się po mieście. Anja – hippiska, wyluzowana i pozytywnie nastawiona - wie jak się cieszyć drobnostkami. Byłyśmy na tzw. Flohmarkt (Pchlim Targu), spotkałyśmy się z jej znajomymi, zjadłyśmy tradycyjne niemieckie mięso z kartoflami i surówką z czerwonej kapusty. Wieczorem Anja zrobiła spaghetti, przyszli jeszcze inni znajomi – Francuzka i Amerykanin i poszliśmy do typowej niemieckiej knajpy. Tam spotkaliśmy kolejnych znajomych Anji. Byłam już porządnie zmęczona, bo jak pisałam w poprzednim poście - spałam przez ostatnie dwie noce ok. 9 godz. W barze jednak zabawiliśmy znowu dość długo i spałam tylko 2-3 godz. Amerykanin, miał wylot o tej samej godzinie i z tego samego lotniska co ja, więc pojechaliśmy razem. Ja znałam drogę, bo Anja mi wszystko wytłumaczyła, ale okazało się, że dzięki mojemu nowemu koledze obyło się to w miarę sprawnie, bo on był w Berlinie od kilku tygodni. Na koniec jak zwykle trochę przygód, bo wsiedliśmy w autobus jadący w przeciwną stronę i zorientowaliśmy się dopiero po 20 min… Ale na szczęście, ostatecznie dotarłam na lotnisko o czasie.

Wracając do szkolenia – zostałam zakwaterowana w pokoju z widokiem na morze (! ) z Franziską, super dziewczyną i mimo, że budziła mnie codziennie rano budzikiem, który nawet trupa postawiłby na nogi, znalazłyśmy wspólny język. Hotel był 4 gwiazdkowy, wyżywienie All Inclusive – czyli wszystko w cenie, przez całą dobę. Przed hotelem znajduje się kompleks zjeżdżalni i niestety z braku czasu nie dałam rady zjechać na żadnej . Szkolenie było bardzo intensywne, jedynie pierwszego dnia po przyjeździe mieliśmy chwilę na odpoczynek. Potem dzień w dzień, włączając weekend – siedziałam od 9 do 18/19 na zajęciach. Wiedza nieraz banalna, a niekiedy bardzo potrzebna, aż żałowałam, że nie rozumiem słowo w słowo. Już na szkoleniu wyszła cała tajemnica dużych firm – próbują nas zaprogramować, jak roboty – standardy obowiązują. Prowadzący zajęcia - nasi trenerzy – zachowywali się czasem jak cyborgi – każde słowo dokładnie przemyślane i zakończone nienagannym uśmiechem. Dziwne jest dla mnie, że nie ma miejsca na spontaniczność, ale zarówno i my i trenerzy byliśmy cały czas obserwowani przez szefostwo, które sobie coś tam notowało. Prawie jak w domu Wielkiego Brata. Mimo tych sztuczności – cała polityka firmy, podejście do pracownika jak do wewnętrznego klienta firmy są niewiarygodne. Po złych doświadczeniach z ostatniego sezonu „kopara” opadła mi do samej ziemi. Firma naprawdę troszczy się o to, jak się będę czuła w czasie pracy. Mieliśmy nawet zajęcia o tym, jak sobie radzić ze stresem. Na początek i koniec szkolenia mieliśmy Apperittif ( nie pamiętam jak się pisze), a w ostatni dzień zostaliśmy zaproszeni do włoskiej restauracji a la carte, na terenie hotelu. Potem dyskoteka do rana – też na terenie hotelu – na której bawiło się z nami całe szefostwo, wyluzowane jak nastolatkowie.

Już na zakończenie dodam, że najbardziej emocjonującą chwilą szkolenia był ostatni dzień, w którym to wręczono nam koperty z nazwą miejsca pracy – ja zostałam przydzielona do Antalyi na Riwierze Tureckiej. Będę obsługiwała tylko Polaków, chyba że awaryjnie będą mnie potrzebować do Niemców. Pracę zaczynam od poniedziałku. Teraz jestem w hotelu w Alanyi na 2 noce, więc mogę chwilę odpocząć. W poniedziałek zostanę przeniesiona do własnego mieszkania . Jak na razie wszystko zapowiada się pozytywnie….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz