poniedziałek, 27 września 2010

Praca - Spotkania informacyjne

Kolejnym z moich obowiazkow jest prowadzenie spotkan informacyjnych z klientami.Na spotkaniach udziela sie podstawowych informacji o hotelu, regionie, sposobie poruszania. Najwazniejsze sa jednak dwie rzeczy - z perspektywy klienta - rozwiazanie ich problemow. Z naszej perspektywy - sprzedaz wycieczek.
Poczatki byly bardzo trudne, bo jak wczesniej wspominalam, szkolenia nie bylo. Duzo bledow, za ktore ponosilismy odpowiedzialnosc finansowa. Zanim jeszcze udostepnili nam komputery, wypelnialo sie bilety recznie. Ja sama musialam dolozyc do interesu tylko 28 euro...

Jestem kiepska w sprzedazy od samego poczatku, wychodzi brak doświadczenie w obsłudze klienta. Biuro ma system przydzielania hoteli pod kontem wysokosci sprzedazy z ubieglych tygdni. Masz zla sprzedaz to dostaniesz malo spotkan oraz z kiepskimi hotelami, gdzie ludzie maja duzo problemow badz nie chca jezdzic na wycieczki. Masz zle hotele, to masz kiepska sprzedaz. Kolo sie zamyka.

Rozwiazywanie problemow w hotelach to istna katorga, ale też źródło późniejszej satysfakcji, jęsli udalo się wyjść z opresji. Co roku sa 2-3 hotele problematyczne, czyli przede wszystkim tzw. overbooking. Hotel sprzedal wiecej noclegow niz mogl zapewnic. Nie poinformowal o tym biura. Przyjezdzam ze zmeczonymi podroza turystami, pelnymi emocji i oczekiwan o raju na ziemii i tu niemila niespodzianka. Brak pokoju. Po dlugiej walce na sztylety z recepcjonista, ktory twierdzi ze to nie jego problem bo nie ma rezerwacji w systemie, turysci zostaja zakwaterowani w hotelu obok na jedna noc. Znowu bieganina z bagazami, turysci sa wsciekli, rozczarowani, krzycza na rezydenta i odgrazaja sie niewiadomo czym. Jest mi cholernie żal tych ludzi, zwłaszcza tych, którzy pierwszy raz w życiu wyjechali na zorganizowane wakacje. Polacy niestety czesto reaguja przesadnie, tragizuja i rozpisuja czarne scenariusze. Nieraz ublizaja nie majac swiadomosci, jak wielki stres przezywa rezydent. Przy rozwiazywaniu problemow zadnych decyzji nie moge podejmowac sama, musze czekac na decyzje centrali, z ktora kontaktuje sie moje biuro. Zajmuje to kupe czasu. Przy innych problemach najwiekszym utrudnieniem jest blokada polaczen wychodzacych z mojego telefonu. Moge dzwonic tylko na numery wewnatrz firmy. Lancuch telefonow jest dlugi. Liczba osob odpowiedzialnych za poszczegolne zadania nie ma konca.

Po rozwiazaniu problemow, jezeli turysci maja jeszcze cierpliwosc, opowiadam im o wycieczkach. Nieraz naprodukuje sie przez 30 minut. Musze powtarzac po 3 razy to samo, bo turysta albo nie wylapal informacji, albo nie zrozumial. Nieraz konczy mi sie cierpliwosc, gdy turysta skrupulatnie wypyta o wszystko, po czym oznajmi, ze wycieczke kupi w agencji ulicznej. Ma do tego prawo, ceny sie roznia, ale troche wyczucia i taktu by sie przydalo. Co wolno powiedziec, a czego nie. Jest to smutne, ze tursci mysla, ze razem z wczasami, kupili na wlasnosc rezydenta, ktory ma wyjsc ze skory aby im dogodzic. Ludzie nam zazdroszcza takiej pracy : '' A Pani to dobrze. Na wakacjach caly czas.''. Juz nie komentuje, bo i tak mi nie uwierza ile godzin tygodniowo pracuje, i ile mam czasu na lezenie do gory brzuchem na plazy. Jedynie moge pokazac, ze moja skora nie jest za bardzo opalona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz