poniedziałek, 6 września 2010

Figi prosto z drzewa


Sinan z rodzicami - w tle bezkresne morze
Tradycyjnie serwowana herbata - czaj

Wczoraj odwiedzilam kolege Sinana ze społeczności internetowej "couch surfing" (www.couchsurfing.com) w domu letnim jego rodzicow w Yalıkavak oddalonego o 30 min drogi ode mnie. Zabralam ze soba Magde W. i spedzilysmy fantastyczny czas w domu u Sinana oraz na prywatnej plazy nalezacej do osiedla wczasowego tureckich rodzin. Odebrali nas samochodem a wrocıilysmy, jak zawsze z naszych eskapad - stopem. Na luksusowym osiedlu, do ktorego prowadzi ogromna, dobrze strzezona brama mnostwo zieleni, limonki, granaty i figi na wyciagniecie reki. Niestety granaty jeszcze niedojrzale ale figi sama slodycz. Po osiedlu rozwozi busik i prosto spod domu mozna pojechac na plaze. Rodzice przesympatyczni i mimo ze mowia tylko po turecku to usmiechem i spojrzeniem mozna sie co nieco porozumiec. Sinan tlumaczyl ı rozmowa sie dosc przeciagala. Wylapywalam pojedyncze slowka i cos od siebie dorzucalam po turecku. Smieja sie ze zamieniam sie w miejscowa. Od usmiechu do usmiechu szybko minal czas przy kawie i w koncu sio na plaze.
A morze... przejrzyste, cieple, potezne i slone. Za kazdym razem zaskakuje mnie slonosc wody. Po raz pierwszy sprobowalam snorkelingu, czylı nurkowania z maska i z fajka wodna. Oczarowal mnie podwodny swiat. Nie ma tu raf koralowych ale wystarczy poobserwowac rybki i na chwile caly swiat znika.

Potem obiad... i tu niespodzianka kulinarna - malenkie porcje ryzu zawiniete w kwiaty dynii. Cos jak nasze golabki ale serwowane na zimno. Pierwszy raz jadlam w zyciu kwiatka....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz