środa, 16 czerwca 2010

O naturze Polaków

Niestety zauważam bardzo smutną prawidłowość w naszym polskim odbiorze rzeczywistości. Zarówno turyści, jak i moi współpracownicy są święcie przekonani, że cały świat jest przeciwko nim.

Polak przyjeżdża na długo wyczekiwany urlop wkurzony jak diabli i nawet, gdy wszystko jest O.K., to i tak jest do dupy. Jak pada przelotny deszcz to jest źle, jak jest bezchmurne niebo to jest źle, jak jest upalnie to też jest źle. Właściwie to nigdy nie jest dobrze. W restauracji nie było chleba do obiadu. Toż to skandal jest. Czy to pogoda, czy to obsługa hotelu, czy to obsługa rezydentów - wszyscy się na biednych turystach uwzięli. A najgorsze jest to, że turyści płacą grube pieniądze, żeby się tak denerwować. I niestety myślą, że wraz z pakietem wakacyjnym wykupili niewolników, na których można wrzeszczeć do woli.

Wczoraj w nocy odwoziłam turystów na lotnisko i jeden z nich siadając zahaczył spodniami o zapięcie pasa i zrobił sobie dziurę na tyłku. Klął niemiłosiernie i mało co nie pobił swojej dziewczyny, która próbowała go uspokoić. Tak się rozsierdził, że wykrzyczał do mnie : " Niech Pani powie kierowcy, że zaraz wyp....lę to siedzenie przez okno!" Na szczęście nie mówię wiele po turecku, więc nawet nie próbowałam tłumaczyć kierowcy co się dzieje, ale i tak myślę, że po krzykach i gestykulacji doskonale wiedział co się święci. Okazało się, że Pan miał spodnie aż za 175 zł i dodatkowo wkurzyło go to, że zapięcie do pasów jest, ale nie wiadomo po co, bo samych pasów nie ma... Na szczęście udało mi się obrócić wszystko w żart i to tylko dzięki poczuciu humoru dziewczyny poszkodowanego.

Co do moich współpracowników, to przyznam szczerze, że też ciężka sprawa. Jakkolwiek biuro nie przydzieliłoby zadań, to zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie non stop narzekał. Swoją drogą nagromadzenie wszystkich skarg i zażaleń od biednych turystów, których zawsze musimy wysłuchać, sprawia że kulminuje się w nas rezydentach niesamowita ilość negatywnej energii, która wybucha potem ze zdwojoną siła  i skupia się zazwyczaj na tych, którzy sobie na to nie zasłużyli. Ciężko jest mi utrzymać mój optymizm, gdy tyle złych wibracji w powietrzu. Ale jeszcze walczę i staram się zaczynać i kończyć dzień z uśmiechem na ustach a nie w dłoni :).

2 komentarze:

  1. A to Polska właśnie - nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...ale mimo wszystko walcz moje dziecko...pomimo...a nie przede wszystkim...ale jak już będzie ponad "kreske"...to juz mówiłam...spójrz w lustro...DUMANA "ZABITA"MAMA

    OdpowiedzUsuń