czwartek, 20 maja 2010

Witamy w Turcji

Podróż z domu w Polsce do kwatery w Bodrum była bardzo długa, bo jak wyjechałam z Łęcznej o 17 tak byłam na miejscu ok 22 następnego dnia, bo prosto z lotniska odebrali nas autokarem. Jechaliśmy jakieś 9 godzin do Bodrum.
Jestem w fajnej ekipie 9 osób , tylko 2 chłopaków. Jak na razie mam pozytywne nastawienie, mimo kilku nieciekawych spraw, jak np. to że przez najbliższe 2 tygodnie mam wyżywienie we własnym zakresie i a potem to mogę zjeść obiad w hotelu, pod warunkiem, że w będę miała w nim dyżur i jesli będzie na to czas, więc raczej mam sobie sama zapewnić. Zakwaterowanie spoko, chociaż współlokatorki narzekały, warunki studenckie i brak miejsca na tony ciuchów , ale wszystko do przeżycia i jak dla mnie bomba, bo mamy balkon z fajnym widokiem. Wczoraj miły gest, bo biuro zaprosiło nas na imprezę do wypasionego klubu na powietrzu, nad samym morzem - Halikarnas, który wygląda jak grecka świątynka, panienki wypindrzone, turystki i nieturystki w szpilach, Rosjanki, Polki, Turki, Brytyjki. Dookoła piękne fontanny, podświetlone kolorowymi halogenami. Na scenie co chwile jakieś pokazy taneczne, bardzo głośna muzyka. Wejście kosztuje ok 70 zł ale my mamy zawsze za darmo. Wogóle Bodrum to wielka imprezownia, wzdłuż "promenady" rozsypanych jest milion głośnych dyskotek, które przeplatają się z kebabami.

Dzisiaj ciężki poranek, bo wszyscy zmęczeni a tu trzeba wstawać i załatwiać sprawy, jak np . robienie 10 zdjęć do dokumentów ( turecka biurokracja), potem przymiarka ciuchów. W życiu tyle czasu nie mierzyłam garderoby, bo nr 38 za ciasny a 40 za szeroki - Polki chyba jakieś niewymiarowe są czy jak.
Potem już mieliśmy relaks, czyli kebab na obiad i czas na kąpiel w morzu. Nikt oprócz mnie i Jacka się nie pokusił bo jeszcze jest trochę chłodno. Woda cudowna, strasznie słona i sama unosi, fantastyczne uczucie móc się trochę pomoczyć. Woda nie jest wprawdzie jak z obrazka, bo ma kolor jak nasze morze, niezbyt czysta, a plaża nie jest piaszczysta tylko kamyczkowa, ale co z tego.
Turcy zaczepiają na okrągło, ale nie są nachalni o ile się na nich nie zwraca uwagi, po Indiach mam tą metodę świetnie opanowaną.

To na razie tyle z życia rezydentki

Oto zdjęcia
http://picasaweb.google.com/kowalska.paulina.1986/OstatnioZaktualizowane?feat=directlink

pozdrawiam cieplutko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz