wtorek, 14 czerwca 2011

Presja

Tak, tak. Firma lepsza, większy zakres mojej pracy, możliwości, decyzji a co za tym idzie ODPOWIEDZIALNOŚCI. Pomyłka, niedopatrzenie lub skleroza oznacza katastrofę. W ciągu ostatnich 2 tygodni osiągnęłam apogeum stresu, więc teraz już chyba będzie z górki. Trochę problemów z gośćmi, którzy nienawidzą mnie na dzień dobry. Nie działał system komputerowy w firmie, więc sporo zamieszania, potem zepsuł się mój mały terminal do płacenia kartą i sprzedawania wycieczek itd… itd. Tylko 3 razy się rozpłakałam z nerwów, raz zdążyłam wyjść z hotelu i popłakać w samochodzie, a drugi raz doszłam tylko do toalety, bo musiałam dalej stawiać czoła rozjuszonej jak byk turystce.
Przy wpłacaniu za wycieczki zabrakło mi ponad 200 Euro. 50 Znalazłam w rachunkach – błąd koleżanki z biura. 180 Euro wsiąkło – po turecku „yok”, czyli nie ma. Dokładam z własnej kieszeni, wyjścia nie ma. Innego dnia przy płaceniu jestem 40 euro do przodu, liczę parę razy, sprawdzam a i tak wychodzi inaczej. Nie tylko mnie się to zdarza i dojść nie mogę, o co tu chodzi. Nie ma co płakać, lekcje dobrze zapamiętuję – i te dotyczące pieniędzy i gości. Staram się nie dać wyprowadzić z równowagi. Pewna turystka nie mając już się czego przyczepić w mojej pracy kazała się przeprosić, za to, że powiedziałam, iż katalog z hotelami, który noszę przy sobie jest moim prywatnym i mogę jej dać tylko do wglądu. Pani stwierdziła, że należą jej się przeprosiny, bo katalog nie jest prywatnym a firmowym.! Ot to! A pocałujta mnie w nos, przepraszać, za takie rzeczy nie będę. Musiałam jednak za coś przeprosić – tym razem za wpadkę hotelu. Ja jestem na pierwszej linii, więc robię za pertraktora. Wczoraj dumna z siebie byłam jak nigdy, bo wynegocjowałam dobrą rekompensatę od hotelu dla mojego gościa, a wszystko w 3 minuty. Konkretnie i na temat, bez nerwów, z szelmowskim uśmiechem na ustach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz