Panie i Panowie, witamy w cyrku „Riwiera”! Na arenie wystąpi Państwa rezydentka oraz krwiożerczy lew. Rezydentka będzie opowiadała Państwu o regionie, zwyczajach, odpowie na pytanie a także spróbuje przewidzieć, co więcej Państwa interesuje. Jeśli popełni jakikolwiek błąd, bądź nie zgadnie, o czym Państwo myślą, krwiożerczy lew natychmiast rzuci jej się do gardła. Życzymy miłej zabawy!
Czasem tak się właśnie czuję. Przez ostatnie 2 dni zostałam parę razy zaatakowana przez turystów, a że przechodzę okres buntu to przeciwstawiam się całemu prostactwu. Co można to można, ale jak ktoś przegnie to się nie pierniczę. Nie jestem już dzieckiem do bicia, jak w zeszłym sezonie, znam swój zakres obowiązków i staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Naprawdę staram się zrozumieć wczasowiczów, spojrzeć na sprawy ich okiem, ale jeśli ktoś traktuje mnie z góry i bez szacunku to rozmawiam już inaczej. Czasami jednak niestety muszę przyznać rację turyście ( nie lubie tego, oj nie lubię!) i wtedy po japońsku się ukłonić, przeprosić za złą obsługę w samolocie, na lotnisku itp… przepraszanie za innych. Muszę to jeszcze potrenować w obliczu chamów, bo nie umiem wymusić uśmiechu.
Wczoraj przeczytałam artykuł o młodych lekarkach. Teraz sama poznawszy niemiłą stronę pracy w usługach jestem w stanie zrozumieć lekarzy, którzy pracują po godzinach, nie widują rodzin, flaki sobie wypruwają, a pacjent jeszcze do nich z pretensjami. Chylę czoła przed tymi, którzy oddają się swojej pracy w 200%.
Dlaczego ludzie porównują się do innych? Chcemy być równi, ale niektórzy traktują innych jak służbę, żądają traktowania po szlachecku, a sami zachowują się jak hołota. Zazdrość bierze górę: „Bo tamci Państwo w samolocie mieli wszystko za darmo, a my musieliśmy płacić za kawę i kanapkę”. A tak się składa, że za darmo nie ma nikt jedzenia, chyba że dopłaci za wczasy i jest tzw. gościem Premium. Tamci Państwo wcześniej za to „darmo” zapłacili !
Walczę o miłość do drugiego człowieka, ale jak kochać bliźniego-chama, bez szacunku do drugiego człowieka, domagającego się złotych gór? Czytam blog siostry Małgorzaty – polecam ( odnośnik do strony w prawym dolnym rogu strony). Siostra pisze, że jak trzeba to się drze niemiłosiernie. Czasem trzeba kimś telepnąć, więc i ja sprowadzam ludzi na ziemię, ale bez wrzasku, bo mi nie wolno przeca! Chcę zmieniać świat i ludzi na lepsze, mam tak od małego i chyba mi nie przejdzie. Dostaję za to po nosie, ale niech się cham uczy zasad i kultury! Czasami zdarza mi się płakać z nerwów, jak nikt nie widzi, w swoim samochodzie. Przyjęcie na klatę rozjuszonego turystę kosztuje dużo emocji. Ale coż... Lwa pokonam i wyjdę zwycięsko! Prawie, jak Wallenrod…
Nie daj sie siostra przyjedziemy z odsiecza!!!
OdpowiedzUsuń