W poszukiwaniu własnej legendy - Turcja
Relacja z wyjazdu do pracy w charakterze rezydentki
niedziela, 18 grudnia 2011
Podroz sentymentalna i (I)stanbul na dokladke
Nareszcie udalo mi sie zobaczyc İstanbul. Marzylam o tym od lat. Spedzilam w dawnej stolicy Cesarstwa Bizantyjskiego 5 dni a i tak czuje wielki niedosyt. Ciezko zwiedza sie w zimie, gdy dzien taki krotki. Temperatura wyzsza niz w Polsce (12 C). Jest grudzien i taka temperatura jest dosc typowa. Niestety przez pierwszy dzien padalo, wiec nie dalo nacieszyc sie widokami Zlotego Rogu, z ktorego plywaja promy bedace komunikacja miejska. Na szczescie potem wyszlo slonce ı kolejne 4 dni mielismy fantastyczna pogode. Towarzyszy mi znajomy z Bodrum, ktory nigdy nie byl w Istanbule. Poza tym w İstanbule - dzielo przypadku - spotkalam kolezanke Magde, ktora pracowala ze mna w Bodrum w 2010 r. Magda zdecydowala sie przebukowac powrotny bilet do Polski na pozniej, zeby pojechac z nami do Kapadocji. W ciagu dnia mnostwo chodzenia po miescie, gubienie sie w gaszczu ulic, meczety, meczety, meczety, podroz promem do azjatyckiej czesci, ryba w bulce, baranina, hektolitry czaju. Wieczorem spotkania ze znajomymi przewodnikami z Bodrum i koncert tureckiej muzyki przy piwie Efes.
Po slodkich dniach w magicznym Stanbule (tylko w jezyku polskim gubimy litere İ z oryginalnej nazwy İstanbul. W trzyosobowym skladzie spedzilismy 3 dni w Kapadocji. Pierwszy dzien bardzo leniwy, bo bylismy po calonocnej jezdzie autobusem. 12 h z İstanbulu, co jest niczym przy mojej pozniejszej 16 h jezdzie do Bodrum. Wynejelismy auto na 1 dzien, mimo odradzania nam tego przez miejscowych. A bo za slisko, za drogo ıtd. Chcieli nam sprzdeac wycieczke z lokalnym biurem, co szczerze mowiac tez mogloby byc dobra opcja, ale nie ma to jak swoboda. Obskoczylismy miejsca, ktore zanalam, ale tez fantastyczne miejsca, ktore byly dla mnie zagadka. Polecone przez forumowiczow z www.travelbit.org, jak np. Dolina Ihlary. Trzeciego dnia krotki trekking z Göreme do Rozwej Doliny - cos niesamowitego.
Teraz powrot do Bodrum po roku. Bywaja dni pochmurne i deszczowe, ale tez sloneczne i wietrzne. Ok. 18 C. Cieplutko. Miasto bez ostrego slonca i tlumow turystow wyglada zupelnie inaczej. Miejscowi po sezonie wyraznie sie nudza. Spotykam zeglarzy, przewodnikow, menagerow hoteli i pracownikow agencji turystycznych, ktorzy teraz nudza sie jak mopsy. Co zrobic. Moj zawod niestety tez ma ta bolaczke. Leniuchuje na calego, moje prawdziwe wakacje, spaceruje na plaze jesli jest slonce i chlone klimat miasta. Uwielbiam Bodrum. Na pewno tu wroce. Planuje kolejne wyjazdy. Wydaje sie, ze czas na chwile stanal w miejscu...
środa, 12 października 2011
Zakończenie sezonu
Bo co dobre szybko się kończy...
Dobre i niedobre. Serce mam rozdarte na dwa. Prawie, jakby mnie ktoś rozdzielił murem berlińskim.Wracam do Polski. Radość. Smutek. Tęsknota i do Polski i już do Turcji. Ludzie. Znowu rozjazdy, koniec dobrych znajomości. Sezon był ciężki, co widać po ilości wpisów. Nie dałam rady pociagnąć bloga. Zmęczenie dawało za wygraną. Końcówka sezonu była genialna, leniwa, chłodna. Ale czas do domu. Będę tęsknić za Turcją, wpatrzonymi we mnie czarnymi oczami i tysiącem wymiany serdecznych pozdrowień po turecku...
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Nasz klient nasz Pan
Mentalność Turka jest niepojęta. W zeszłym roku, w Bodrum rozwiązywałam problem pewnego wczasowicza, który opiniował Turcję pod kątem gotowości wejścia do UE. Akurat trafił do najgorszego hotelu, jaki był w ofercie mojego biura, także na jedną noc był przeniesiony do innego hotelu, bo w jego nie było już pokoi. Pan mi się odgrażał, rwał sobie włosy z głowy i powiedział, że teraz to już na pewno wystawi złą opinię Turcji. Moja reakcja na taki argument była oczywista, biorąc pod uwagę Turcję, którą do tamtego czasu zdążyłam poznać: „I bardzo dobrze, niech Pan napisze, że Turcja się nie nadaję do UE. Oni potrzebują jeszcze wielu, wielu lat…”. Z całą sympatią do kraju pierwszych Greków i Rzymian dalej uważam, że Turcja musi wiele spraw dopracować, aby zbliżyć się poziomem ucywilizowania do krajów europejskich. Niestety, albo i stety, bo może w dzikości Turcji tkwi cały jej urok. Urok ten jednak wkurza czasem niemiłosiernie.
W piątek zastępowałam E.U. w jej hotelach. W jednym z nich musiałam się zmierzyć z „prawdziwą” męską dumą razy dwa. Nasz turysta pokłócił się z menagerem recepcji o pokoje, które chciał otrzymać i w afekcie pokazał mu środkowy palec, co niestety zostało zarejestrowane przez kamerę. Menager się obraził i oczekiwał przeprosin. Pokazał E.U. nagranie. Na szczęście znałam cała sytuację z opowieści E.U. Nasz gość w ogóle nie chciał się przyznać do „rękoczynu zdystansowanego” w postaci „amerykańskiego f**ck you”. Niestety nagranie z kamer zweryfikowało prawdę. Sprawa ciągnęła się prze kilka dni. Menager powiedział, że jeśli nasz gość nie przeprosi to zostanie wyrzucony z hotelu wraz z całą rodziną, przy udziale Żandarmy. Pokazanie palca, mającego znaczenie „ Ty też terefere” okazuję się być ogromną obrazą majestatu. Gdy nie pomogła próba przekonanie menagera, aby odpuścił i olał sprawę przeszłam do wypraszania turysty o zaciśnięcie zębów i powiedzenie „I’m sorry”. Gość najpierw się opierał, ale potem „Ze względu na rodzinę” przeprosił i było już po sprawie.
Lekcja ze środkowym palcem na długo mi jednak w pamięci nie pozostała i ja sama popełniłam ten ruch w sytuacjo drogowej. Co za błąd! Zaczęło się od mojego trąbnięcia na kierowcę, który zagapił się na światłach. Ale żeby kobieta natrąbiła na mężczyznę? W dodatku biała kobieta? Wstyd i hańba! A jeszcze pokazała środkowy palec? No to jej pokaże! Zaczęła się niezła jatka: kierowca zajeżdżał mi drogę, nie dał się w ogóle wyprzedzić ( tutaj to częste zjawisko), ostro hamował, żebym się z nim zderzyła i ostatecznie wymusił na mnie żebym się zatrzymała. Nie wiem jakby się to skończyło, gdybym nie wzięła nóg za pas. Gonił mnie jakiś czas, ale potem odpuścił. Nie była to moja pierwsza sytuacja z mściwym kierowcą. Trzeba naprawdę uważać na kogo się trąbnie, a dodam tylko, że tutaj trąbi się cały czas. Bez tego jest się niewidocznym na drodze. Ów mości pan zaczepił mnie 2 tyg. później na stacji benzynowej. Rozpoznał mnie. Dumny z siebie, bo jest lekarzem. Przeprosiłam za chamski ruch rękę, ale powiedziałam, że przecież mógł mnie zabić taką brawurową jazdą. Ale i tak nie dociera. Brak wyobraźni. Niestety zero perspektywicznego myślenia u Turka. Znam to już z zeszłego roku. I dlatego Turcji do UE nie zapraszamy.
W piątek zastępowałam E.U. w jej hotelach. W jednym z nich musiałam się zmierzyć z „prawdziwą” męską dumą razy dwa. Nasz turysta pokłócił się z menagerem recepcji o pokoje, które chciał otrzymać i w afekcie pokazał mu środkowy palec, co niestety zostało zarejestrowane przez kamerę. Menager się obraził i oczekiwał przeprosin. Pokazał E.U. nagranie. Na szczęście znałam cała sytuację z opowieści E.U. Nasz gość w ogóle nie chciał się przyznać do „rękoczynu zdystansowanego” w postaci „amerykańskiego f**ck you”. Niestety nagranie z kamer zweryfikowało prawdę. Sprawa ciągnęła się prze kilka dni. Menager powiedział, że jeśli nasz gość nie przeprosi to zostanie wyrzucony z hotelu wraz z całą rodziną, przy udziale Żandarmy. Pokazanie palca, mającego znaczenie „ Ty też terefere” okazuję się być ogromną obrazą majestatu. Gdy nie pomogła próba przekonanie menagera, aby odpuścił i olał sprawę przeszłam do wypraszania turysty o zaciśnięcie zębów i powiedzenie „I’m sorry”. Gość najpierw się opierał, ale potem „Ze względu na rodzinę” przeprosił i było już po sprawie.
Lekcja ze środkowym palcem na długo mi jednak w pamięci nie pozostała i ja sama popełniłam ten ruch w sytuacjo drogowej. Co za błąd! Zaczęło się od mojego trąbnięcia na kierowcę, który zagapił się na światłach. Ale żeby kobieta natrąbiła na mężczyznę? W dodatku biała kobieta? Wstyd i hańba! A jeszcze pokazała środkowy palec? No to jej pokaże! Zaczęła się niezła jatka: kierowca zajeżdżał mi drogę, nie dał się w ogóle wyprzedzić ( tutaj to częste zjawisko), ostro hamował, żebym się z nim zderzyła i ostatecznie wymusił na mnie żebym się zatrzymała. Nie wiem jakby się to skończyło, gdybym nie wzięła nóg za pas. Gonił mnie jakiś czas, ale potem odpuścił. Nie była to moja pierwsza sytuacja z mściwym kierowcą. Trzeba naprawdę uważać na kogo się trąbnie, a dodam tylko, że tutaj trąbi się cały czas. Bez tego jest się niewidocznym na drodze. Ów mości pan zaczepił mnie 2 tyg. później na stacji benzynowej. Rozpoznał mnie. Dumny z siebie, bo jest lekarzem. Przeprosiłam za chamski ruch rękę, ale powiedziałam, że przecież mógł mnie zabić taką brawurową jazdą. Ale i tak nie dociera. Brak wyobraźni. Niestety zero perspektywicznego myślenia u Turka. Znam to już z zeszłego roku. I dlatego Turcji do UE nie zapraszamy.
niedziela, 17 lipca 2011
Czas przemian i pogotowie wczasowe
Ciężko mi uwierzyć, że to już druga połowa lipca. Czas w mojej pracy upływa niesłychanie szybko. W zeszłym tygodniu miałam mały przestój w ilości gości, problemów, sprzedaży wycieczek. Mieliśmy zmiany hoteli z powodu nowej koleżanki i teraz mam 5 hoteli w samym mieście Alanyi i 2 poza. W Alanyi inna klientela, hotele są tańsze, starsze, ludzie przyjeżdżają na zabawę w mieście, a poza tym moją firmę, tak jak i inne wykańcza konkurencja lokalnych biur podróży. Ale to zostawię bez komentarza. Cięższy temat, do pchnięcia przy innej okazji. Miałam mały kryzys z wyżej wymienionych powodów, ale z nowym tygodniem pojawił się nowy narybek, nowe problemy, ruszyła sprzedaż, więc coś się dzieje i jestem znowu komuś potrzebna! Chyba zaczyna mi odbijać palma, jakiś pracoholizm się powoli wkrada. Już pisałam, że potrzebna mi adrenalina. Jak się za mało dzieje, to muszę nadrobić szybka jazdą samochodem połączona z intensywnym trąbieniem na wszystkich którzy raczą jechać za wolno. Ale bez obaw, nogę mam cięższą tylko na długich prostych. Główne drogi są tutaj bardzo dobre, główna droga Antalya-Alanya oddzielona jest pasem zieleni i ma 2-3 pasy w jednym kierunku. Poza tym od środy mam serwis-telefon (znowu) i pomagam wszystkim utrapionym gościom na całej riwierze, tygodniowo około 2 tysięcy. Wczoraj tuż przed 23 dzwoniła załamana Pani, bo nie mogła się doprosić ręczników pokojowych na recepcji, uznała że te wczasy to jakaś porażka. Tak to. Serwis telefon „SOS” służy nie tylko do wzywania pomocy, ale też, albo przede wszystkim do ratowania wczasów! Pogotowie wczasowe. Zobaczymy jakie jeszcze hity lata zafundują mi Polacy.
środa, 6 lipca 2011
Co w trawie piszczy...
Jak na razie piszczą cykady, a nie jak by się mogło wydawać jakieś dziwne urządzenie elektryczne. Dzisiaj pracowałam na lotnisku i specjalnie dla naszych gości rozłożono czerwony dywan. Niektórzy mogli pomyśleć, że to faktycznie dla nich, bo zaraz po opuszczenia płyty lotniska zobaczyli niesamowite rzeczy: śmiesznie ubraną orkiestrę, czerwony dywan i cały szpaler Panów w białych koszulach. Przyjechały jakieś sławy z Indii, aby dokonać ceremonii ślubu w jednym z hoteli. Na przodzie orkiestry powitalnej stał nawet rycerz. Zrobiłam zdjęcie z telefonu, więc kiedyś tu umieszczę.
Poza tym od tego tygodnia pracuje już z nami G.B. - nowa rezydentka, która przejmuje część moich hoteli, więc w lipcu i sierpniu będę mieć właściwie urlop. Zrobiła mi się przerwa w ciągu dnia i na razie nie wiem co zrobię z taką ilością czasu wolnego, skoro przez ostatnie 3 miesiące miałam dni wypełnione po brzegi. Ciężko jest przejść na wolniejszy tryb ale zamiast standardowo, jak na rodowitą Polkę przystało narzekać spróbuję odpocząć.
G.B. miała już pierwszą przygodę z naszymi gośćmi. Obsługa hotelu poprosiła G.B., aby upomniała gościa, który pijany, pokłócił się z managerem hotelu (z którym nawiasem mówiąc miałam niejedną zajadłą dyskusję) i pokazał mu na odchodne gołą dupę przez szybę w windzie! Ha ha! Ale jaja! Uwielbiam Polaków. Szczególnie dzisiaj, po tym jak prawie (!) żaden Turek z mojego biura nie ruszył się, aby pomóc dźwigać pudła z auta do biura! Polak przynajmniej gentelman, nie dość że umie się postawić managerowi pokazując gołe to i owo, to jeszcze nieraz zaproponuje pomoc w przeniesieniu mojej ciężkiej torby z dokumentami. Ah!
Poza tym od tego tygodnia pracuje już z nami G.B. - nowa rezydentka, która przejmuje część moich hoteli, więc w lipcu i sierpniu będę mieć właściwie urlop. Zrobiła mi się przerwa w ciągu dnia i na razie nie wiem co zrobię z taką ilością czasu wolnego, skoro przez ostatnie 3 miesiące miałam dni wypełnione po brzegi. Ciężko jest przejść na wolniejszy tryb ale zamiast standardowo, jak na rodowitą Polkę przystało narzekać spróbuję odpocząć.
G.B. miała już pierwszą przygodę z naszymi gośćmi. Obsługa hotelu poprosiła G.B., aby upomniała gościa, który pijany, pokłócił się z managerem hotelu (z którym nawiasem mówiąc miałam niejedną zajadłą dyskusję) i pokazał mu na odchodne gołą dupę przez szybę w windzie! Ha ha! Ale jaja! Uwielbiam Polaków. Szczególnie dzisiaj, po tym jak prawie (!) żaden Turek z mojego biura nie ruszył się, aby pomóc dźwigać pudła z auta do biura! Polak przynajmniej gentelman, nie dość że umie się postawić managerowi pokazując gołe to i owo, to jeszcze nieraz zaproponuje pomoc w przeniesieniu mojej ciężkiej torby z dokumentami. Ah!
piątek, 24 czerwca 2011
Blondynka na śniadanie
Prof. Dąbrowski, gdy usłyszał, że wyjeżdżam do Turcji do pracy po raz pierwszy powiedział: "Proszę na siebie uważać. Turcy blondynki jedzą na śniadanie!". Moja przyjaciółka również stwierdziła, że mam uważać na Arabów. Gdy próbowałam wytłumaczyć, że Turcy mają korzenie w Mongolii i obrażają się za nazwanie ich Arabem, podsumowała, że "taaa arab to arab, jest wyblaknięto-czarny to arab" :D.
Faktycznie, Turków zachwycają blond włosy i niebieskie oczy. Jako kobieta jestem tutaj na przegranej pozycji, jednak wiele na tzw."piękne oczy" można uzyskać. Koleżanka chciała mi opowiedzieć, że wpadłam w oko pewnemu Turkowi. Opowiadała o nim i nagle wystrzeliła, że "on ma ptaszka", ja na to ze śmiechem, że "to dobrze, że ma!". Przejęzyczyła się, bo chciała powiedzieć, że "ona ma psa". Śmiejemy się z tego do dzisiaj. Zareklamowała go tak, że konkurencja odpada!
Faktycznie, Turków zachwycają blond włosy i niebieskie oczy. Jako kobieta jestem tutaj na przegranej pozycji, jednak wiele na tzw."piękne oczy" można uzyskać. Koleżanka chciała mi opowiedzieć, że wpadłam w oko pewnemu Turkowi. Opowiadała o nim i nagle wystrzeliła, że "on ma ptaszka", ja na to ze śmiechem, że "to dobrze, że ma!". Przejęzyczyła się, bo chciała powiedzieć, że "ona ma psa". Śmiejemy się z tego do dzisiaj. Zareklamowała go tak, że konkurencja odpada!
środa, 15 czerwca 2011
Merhaba!
Oficjalne rozpoczęcie sezonu na Riwierze dawno minęło. W związku z tym, co chwile jestem zapraszana na imprezy firmowe lub z kontrahentami:Kolacja nad rzeką Dim czaj z całą firmą. Imprezy organizuje lokalna firma turystyczna, która jest odpowiedzialna za organizowanie i przeprowadzanie wycieczek i transferów. Zatrudnia tylko Turków. Pod tą firmę podpięte są firmy z różnych krajów – Niemcy (+ Polska), Holandia, Kraje Skandynawskie, Wielka Brytania, Belgia. Nas Polek jest tylko dwie! Bawimy się wszyscy razem, ale właściwie każdy rozmawia w swojej ojczystej mowie, więc trochę ciężko się zintegrować. Ja mam okazje do potrenowania niemieckiego. Kolejne Polski są 60 km dalej - w Side. Impreza „Manavgat River By Night” – impreza na statku po rzece, party na plaży, wyżerka, głośna muzyka i zabawa w pianie, czego akurat nie cierpię, bo zanieczyszcza środowisko, chociaż zabawa przednia dla większości. Jak na złość imprezy organizowane są w czwartek, w który mam najwięcej roboty, bo w środę przylatuje ogrom turystów. Umęczona jestem po dniu pełnym wrażeń, ale na imprezę gnam i jeszcze namawiam E.U. Trzeba też mieć jakąś rozrywkę. Wieczór mija sympatycznie, tylko rano ciężko wstać do pracy, a w dodatku prowadzić auto. Czasem nocuję u Niny od której mam bliżej do hoteli.
Innego wieczoru – Koncert Turczynki Bengu w Porcie organizowany przez urząd miasta, innym razem występ zespołu "Fire of Anatolia"- znanego na całym świecie, wpisanego do księgi Guinessa jako najszybszy taniec świata, który już miałam okazję zobaczyć wcześniej na wielkiej scenie-polecam! Fantastyczny, ale wychodzimy wcześniej bo wiele nie widać, za niska scena. Ekipa polska – 2 kolegów ze studiów. Innym razem impreza w porcie z towarzystwie 2 Niemek i ich kolegi. Trochę sztywno, ja robię za kierowcę, nie mam ochoty na zabawę i ostatecznie świat mi pomaga, bo w Alanyi i w promieniu 40 km wysadza cały prąd. Zapanowały ciemności egispkie. Wreszcie mogę zobaczyć, piękną, gwieździstą, turecką noc. Nina zostaje u mnie na noc, ma 25 km do domu.
W ciągu tygodnia zdarza mi się też jakaś mała wycieczka, czy to sama sobie organizuję, czy to firma. Już teraz trudniej o wycieczki zorganizowane, bo wolne mam tylko poniedziałki. Muszę dobrze poznać zakres oferty, którą prezentuję gościom. Cały czas się coś dzieje i teraz, gdy mam pierwszy luźny wieczór jestem zdziwiona, że tak wcześniej jestem w domu. Za bardzo nie wiem, co ze sobą zrobić, chce mi się właściwie tylko leżeć. Nawet naczynia ciężko mi umyć. W mieszkaniu jestem bardzo rzadko i nie wiem, kto je tak brudzi, toć nie ja! Więcej sprzątania niż pożytku!
Innego wieczoru – Koncert Turczynki Bengu w Porcie organizowany przez urząd miasta, innym razem występ zespołu "Fire of Anatolia"- znanego na całym świecie, wpisanego do księgi Guinessa jako najszybszy taniec świata, który już miałam okazję zobaczyć wcześniej na wielkiej scenie-polecam! Fantastyczny, ale wychodzimy wcześniej bo wiele nie widać, za niska scena. Ekipa polska – 2 kolegów ze studiów. Innym razem impreza w porcie z towarzystwie 2 Niemek i ich kolegi. Trochę sztywno, ja robię za kierowcę, nie mam ochoty na zabawę i ostatecznie świat mi pomaga, bo w Alanyi i w promieniu 40 km wysadza cały prąd. Zapanowały ciemności egispkie. Wreszcie mogę zobaczyć, piękną, gwieździstą, turecką noc. Nina zostaje u mnie na noc, ma 25 km do domu.
W ciągu tygodnia zdarza mi się też jakaś mała wycieczka, czy to sama sobie organizuję, czy to firma. Już teraz trudniej o wycieczki zorganizowane, bo wolne mam tylko poniedziałki. Muszę dobrze poznać zakres oferty, którą prezentuję gościom. Cały czas się coś dzieje i teraz, gdy mam pierwszy luźny wieczór jestem zdziwiona, że tak wcześniej jestem w domu. Za bardzo nie wiem, co ze sobą zrobić, chce mi się właściwie tylko leżeć. Nawet naczynia ciężko mi umyć. W mieszkaniu jestem bardzo rzadko i nie wiem, kto je tak brudzi, toć nie ja! Więcej sprzątania niż pożytku!
Subskrybuj:
Posty (Atom)